W tym przypadku zdecydowałam się na przerwanie ciszy. Mordrake dalej uśmiechał się dziwnie, w dodatku do mnie.
- Nie jestem sama. - odpowiedziałam chłodnym tonem. - Razem ze mną jest tu jeszcze pięć innych klaczy i czterech ogierów.
Brązowo-biały ogier przyglądał mi się z zainteresowaniem, po czym pokiwał głową.
- Stado, czyż nie? - odezwał się w końcu.
- Ale co? - zdziwiłam się. Moje pytanie chyba zabrzmiało dosyć zdawkowo, no ale trudno.
- Mordrake pytał się, czy tu jest jakieś stado. - wyjaśnił Sabbath.
- Aha. - Teraz zrozumiałam. Ale ja kumata jestem... - Tak. Tak, jest tu stado. Stado Spokojnego Nieba.
- Może mógłbym dołączyć? - zapytał.
- I ja. - dodał Mordrake. Dalej nie przestawał patrzeć się na mnie w ten sposób.
- Myślę, że tak. - stwierdziłam. - Amber z pewnością się zgodzi. - Widząc ich miny, dodałam: - Amber to klacz Alfa.
Mordrake? Sabbath?
Mam sporo opowiadań do dokończenia, dlatego takie krótkie (tym razem niestety odpisuję na ilość)...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz