Długo wędrowaliśmy mijając lasy i polany. Czułam że noga się trochę rozruszała. Stanęliśmy przy wodopoju.
Zanurzyłam pysk. Przyjemny chłód krystalicznej wody. Nagle przyleciał jeden z moich wróbli.
Zaczął coś świergotać o nowych członkach i o tym że powinniśmy już wracać. Śpiewał coś jeszcze o jakimś koniu o imieniu Felix. Że podobno go znam z opowieści matki. Potem odleciał.
- Felix...- chodziło mi po głowie.
- Już wiem!
- Co wierz?-zapytał Winner.
- Pamiętam go. Mama opowiadała ze w dawnym SSN on tam był. Lilian go dobrze znała... A teraz dołączył znów. Może on coś pamięta z dawnego stada. Ciekawe a tak w ogóle musimy wracać. Dużo członków przybyło. Ja muszę załatwić jakieś sprawy z sojuszami.
- Szkoda opuszczać to miejsce. Może pobawimy się w chowanego?
- Dobra byle nie za długo.
Miałam kryć się pierwsza. Spoko może w tamtej gęstwinie. Nie za proste. Wiem tam nad jeziorem.
Pobiegłam nad jeziorko. Stanęłam jak zaczarowana rozmyślając kiedy przerwał mi to znajomy głos.
- Witaj moja śliczna Amber! Wybierasz się gdzieś?
- Co!? Nexe!
- Nie inaczej! Przejdziesz się ze mną. skoczymy do mojego stada tam za wodą.
- Nigdzie z tobą nie pójdę!- wrzasnęłam.
- Chyba będziesz musiała.
- Winner ratuj!
Winner? ( On na pewno nie podda się bez walki. Ciekawe co wymyślisz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz