Przyszły żeby mnie zjeść. I tak zakończy się moja historia. A co z pocznie Winner. Jeżeli przeżyje...
Z drugiej strony niczym się nie będę martwić zaraz.Umrę i to tyle. Nagle usłyszałam rżenie. To Winner on żyje?
Wilki przestały gryźć. Słyszałam skomlenie. Nagle coś padło na śnieg koło mnie. Podniosłam się, by zobaczyć co to. To Winner leżał koło mnie ciężko dysząc. Krew sączyła z niego ciurkiem.
- Winner...- wyszeptałam.
- Nic Ci nie grozi. Wilki sobie poszły.- odpowiedział.
- Odpoczywaj, zajmę się twoimi ranami. Kiedyś byłam zielarzem.
- A co z twoją nogą? Rośliny o tej porze roku? jak to zrobisz?
- Boli strasznie pewnie ją skręciłam. Ptaki zdobędą lekarstwa...
Zawołałam sikorki i wróble. Poleciały w świat. Po około pół godzinie przyleciały z roślinami.
Opatrzyłam mu rany i sobie nogę.Położyłam się spać wycieńczona.
- Winner...- wyszeptałam.
- Nic Ci nie grozi. Wilki sobie poszły.- odpowiedział.
- Odpoczywaj, zajmę się twoimi ranami. Kiedyś byłam zielarzem.
- A co z twoją nogą? Rośliny o tej porze roku? jak to zrobisz?
- Boli strasznie pewnie ją skręciłam. Ptaki zdobędą lekarstwa...
Zawołałam sikorki i wróble. Poleciały w świat. Po około pół godzinie przyleciały z roślinami.
Opatrzyłam mu rany i sobie nogę.Położyłam się spać wycieńczona.
***
Obudził mnie śpiew ptaków. Świeciło słońce i padał śnieg.
- Dobrze ci się spało?- spytał głos.
- Tak. Gdzie ja jestem?- spytałam.
- Dalej na ziemi, nie umarłaś chociaż bardzo się starałaś. Przespałaś 5 dni.- odpowiedział Winner.
- Aha. Co z Tobą? Ty stoisz!
- Tak stoję. Opiekowałem się tobą. Kość ładnie się zrasta. Odpoczywaj.
Położyłam się wygodnie i zasnęłam.
***
Na drugi dzień czułam się wypoczęta. Stanęłam na nogi i pragnęłam odszukać wybawcy. Chwiejnie powędrowałam w stronę małego jeziorka. Zobaczyłam Winnera stojącego na brzegu. Postanowiłam zrobić mu kawał. Rozpędzona wrzuciłam go do wody.
- Chyba czujesz się lepiej Amber!
- Jasne! Może się z tond ruszymy?
- Nie ma sprawy.
Wyruszyliśmy na zachód do nie znanej mi części wyspy...
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz