Przy Zielonej Alei, zwolniłam do stępa, podziwiając zaśnieżone drzewa. Żałowałam, że nie dotarłam tu przed zimą. Musiało tu być pięknie, jeśli zimą jest tak uroczo. Zawróciłam, mając nadzieje że dzisiaj jeszcze dojdę do Lodowych Szczytów i Jeziora. Po dwóch godzinach dotarłam, a moje wyobrażenie na temat tego miejsca, niewiele się różniło. Jezioro było zamarznięte ale nie miałam zamiaru przechodzić po lodzie, nawet, gdyby był to najgrubszy lód na terenach stada. Przypomniała mi się przykra historia z dzieciństwa.. Otrząsnęłam się i pokłusowałam dalej, nie patrząc przed siebie. Byłam zamyślona. Potknęłam się, prawdopodobnie o gałąź. Nie upadłam, całe szczęście. Na dzisiaj to już koniec wycieczki.
***
Wieczorem rozpogodziło się, księżyc był w pełni. No co ja poradzę, że uwielbiam chodzić gdy "Nocny Książę" wychodzi zza chmur? Nic nie poradzę.. Tak więc udałam się znów na małe zwiady. Gdy wyszłam z jaskini przystanęłam podziwiając wyjątkowo duży księżyc. Po chwil zauważyłam skarogniadego ogiera.
- Witam. - powiedziałam, uśmiechając się do niego.
- Witaj. Mam na imię Dream. - przedstawił się - Mogę poznać twoje imię?
- Oczywiście. Mam na imię Bell. - przedstawiłam się - Chcesz się przejść?
<Dream? C: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz