Patrzyłam jak Winner walczy w mojej obronie. Nie lubiłam kiedy ktoś ratuje mnie przed czymś a ja nie mogę nawet mu pomóc. Wilków było coraz więcej. Winner miał mnóstwo ran, krew kapałam na świeży śnieg. Walczył i walczył, wilki jeszcze bardziej chciały nas dopaść. nagle Winner osunął się na śnieg.
- Winner! - wykrzyknęłam.
Koń leżał na śniegu a wilki zaczęły wylizywać jego krew. Byłam wyczerpana szamotaniem się w śniegu by wydobyć moje kopyto. Na nić się to zdało. Zebrałam ostatki sił.
Zarżałam przenikliwie i wierzgnęłam nad głowami wilków. Przerażone zaczęły uciekać, bo z góry zaczęła schodzić lawina.
- Winner! Obudź się!- próbowałam go ocucić.
Wreszcie się udało. Wstał i próbował mi pomóc ale lawina nas przysypała. Zwały śniegu oddzieliły nas.
Nie miałam już siły Opadłam na śnieg i zamknęłam oczy.
- Nie Amber nie pozwolisz sobie na zemdlenie..
Już za późno... Myślę ze to koniec. Może spotkam mamę i już nic nas nie rozdzieli. Będziemy oglądały razem zachody i wschody. Tata będzie pilnował naszego dawnego stada.
Usłyszałam kopanie na śniegu i zamknęłam oczy...
Koniec nic nie da się chyba zrobić...
Winner ( Ty też coś wymyśl )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz