Gdy zatrzymałem się przed nią, skupiłem się na jej wyglądzie. Była to dosyć wysoka klacz o siwej maści i przyjaznym spojrzeniu spod ciemnych oczu. Uśmiechała się do mnie lekko, a ja odwzajemniłem ten uśmiech. Miałem nadzieję, że mi wyszło.
- Witaj, jestem Ivan. - przedstawiłem się. Na szczęście nie zachichotała w tym momencie, jak większość klaczy, które spotykałem w życiu. To wkurzające. - Mogę wiedzieć, jak brzmi Twe imię?
- Mhm... - przytaknęła kiwnięciem głowy. - Mam na imię Awarness.
- Bardzo ładnie. - uznałem. - Lecz trochę długie. Mogę mówić do Ciebie Avi?
- No pewnie. - odpowiedziała, po czym stwierdziła: - Twojego imienia chyba nie da się skrócić, bo Iv, Van lub An nie brzmi dobrze.
- Masz rację. - zgodziłem się. Nigdy nie lubiłem, kiedy ktoś skracał moje wystarczająco krótkie imię, a wszystkie wymienione przez Avi propozycje już się kiedyś pojawiły.
- Może się przejdziemy? - zaproponowała klacz. - Od stania w miejscu jest jeszcze zimniej.
- Dobrze. - pokiwałem łbem. - Co powiesz na spacer Zieloną Aleją?
- Powiem: mam ochotę tam pójść. - odparła.
Ruszyliśmy w stronę alei. Śnieg sypał leniwie, niektóre płatki spadły na mnie i pomimo tego, iż na białej sierści nie było tego widać, strzepałem je z siebie. Słońce było zasłonione przez chmury, nie widzieliśmy ani jednego promienia. Kłusowaliśmy ścieżką, rozglądając się dookoła. Wodziłem wzrokiem po zaśnieżonych drzewach.
- Długo tu jesteś? - przerwałem ciszę, a War nie wyglądała na niezadowoloną z tego powodu.
- Nie, dopiero kilka dni. - odpowiedziała. - A ty?
- Ja też od niedawna.
Znowu żadne z nas nic nie mówiło. Dalej brnęliśmy do przodu po zaśnieżonej Zielonej Alei, która przez obecną porę roku nie była zielona.
- Może opowiesz coś o sobie? - odezwałem się.
Avi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz