-Czy ty proponujesz mi wzywanie?- spojrzałem, prostując się na nogach z ogromną dumą.
Malody zatrzymała się obok mnie i po chwili odwróciła się, patrząc prosto w oczy z wielkim potencjałem buzującym w niej.
-Może...- uśmiechała się złośliwie, stając wyżej, by zrównać swoją głowę z moją, lecz była lekko ode mnie niższa.
-To masz marne szanse kochana, ponieważ ja...
-Dobrze, już skończ- przerwała mi z wrednym uśmiechem na pysku- Nie wiem czy ty jesteś jasnowidzem czy co, ale wyzywam cię na pojedynek- odparła z dumą.
-Tak?- spojrzałem na nią z góry.
-Tak- odpowiedziała ostro, trzepocząc rzęsami.
-A więc zgoda. Jakież to wyzwanie?- cofnąłem się parę kroków w tył.
-Najpierw wyścig do Mglistych Głazów. Od tego miejsca gdzie stoimy. Potem utrzymywanie równowagi, gdy już dotrzemy na miejsce. A trzecim, ostatnim wyzwaniem będzie absolutna cisza. Polega na tym, że kto się pierwszy odezwie, przegrywa- wymieniała, chodząc w kółko, a gdy skończyła spowrotem stanęła obok mnie- Jestem pewna, że to wygram- posłała mi tajemnicze spojrzenie.
-Pf! Łatwizna! Przypominam ci, że miałem najlepszych nauczyciela w swoim stadzie, którzy uczyli mnie jak wygrywać z klasą- ustawiłem się gotowy do cwału.
-Doprawdy???- zrobiła niewinną minę- Ja też. Dopiero się okaże ile cię nauczyli i ile z tego wyniosłeś. Jestem pewna, że trzymanie buzi na kłódkę będzie dla ciebie sporym wzywaniem, wbrew twoich wniosków- rzekła pewna siebie.
-Dla ciebie też- dodałem i spojrzałem na nią wyzywająco.
Posłaliśmy sobie pewne siebie uśmiechy.
Melodia? Zobaczymy kto wygra pierwsze wyzwanie? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz