Winner dał hasło do wyścigu. Lubiłam wyścigi, jak najszybciej wystartowałam. ogier został najpierw w tyle.
Następnie dogonił mnie, potem to ja był pierwsza, ale nie na długo bo za chwilę to on wysunął się na prowadzenie. Biegliśmy tak długo w dzikim cwale. Aż słońce całkiem zaszło za horyzontem. Wybiegliśmy na Podniebną Łąkę. Na przeciwnym jej skraju rosło samotne drzewo chyba wierzba płacząca, ale z tej odległości trudno było określić co to za gatunek rośliny. Ustawiliśmy się na linni.
- Start!- krzyknął Winner zanim się zorientowałam.
Był dość daleko i skakał dumny z tego, że go nie doganiam. pognałam jak strzała myśląc o wygranej.
Potknęłam się o kamień leżący pod śniegiem. Runęłam w dół z wielkim jękiem.
nie mogłam się podnieść.
Winner?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz