Ogier nic nie powiedział.
-Przejdźmy się gdzieś- zaproponowałam.-W końcu jestem alchemiczką i może przydałyby się jakieś zioła czy inne rzeczy.
-Jasne-pokiwał głową i ruszyliśmy przed siebie. Minęliśmy las, potem rzekę szuraliśmy kopytami po dnie i moczyliśmy nogi. Było to bardzo odprężające, a czasem niewielkie rybki mieniące się w słońcu barwami tęczy, skubały nasze kopyta. Tak więc rybki towarzyszyły nam przez całą wyprawę. Ach tak! Na pewno przechodziliśmy przez polanę, teraz przysypanej metrową warstwą śniegu.
- Wiesz co-powiedziałam w końcu przerywając ciszę.-Miło jest poznać kogoś takiego jak ty. -Uśmiechnęłam się. Nawet gdy się milczy, dodałam w myśli.
W oddali zobaczyliśmy jezioro.
-Patrz!-krzyknęłam. Ivan odwrócił się we wskazanym kierunku.-Jeziorko!Może jest zamarznięte, poślizgamy się.
-Jasne-odparł.
Nie wiem czy kiedyś to robił, ale to świetna zabawa.
Kłusowaliśmy w stronę jeziora i weszliśmy na lód. Był wystarczająco gruby. Śmieliśmy się ale nie tak zwyczajnie tylko tak, jak małe dzieci. Na śniegu i lodzie zostawały za nami ślady kopyt.
-Hej Nessy! Tak umiesz? -zapytał ogier stając na przeciwległych nogach. Jednej przedniej prawej i drugiej tylnej lewej.
-Nie, umiem lepiej!- zaśmiałam się i stanęłam na tylnych nogach wciąż ślizgając się do przodu. Gdy się zatrzymałam uderzyłam o lód przednimi kopytami. Lód zatrzeszczał. Spojrzałam na Ivana. Chyba dostrzegł strach, który rzadko pojawiał się w moich oczach.
Po kilku sekundach niepewności runęłam w dół, w głąb jeziora. Lodowata woda otoczyła moje ciało, a głowa jeszcze przez chwilę wystawała na powierzchnię. Chciałam krzyknąć o pomoc. Krzycząc pierwsze litery imienia Ivan'a zachłysnęłam się wodą. Zakaszlałam. Potem zaczęłam się dławić. Następnie przestałam się ruszać. Ostatkiem sił nabrałam powietrza w płuca. Moje ciało jakby zamarzło, odmawiało posłuszeństwa. Ogarnął mnie strach. Kiedyś wyobrażałam sobie sytuację, gdy budzę się na ziemi w jamie i nie mogę się ruszyć. Wiesz co się dzieje, ale nie masz na to wpływu. Jesteś jedynie obserwatorem sytuacji...
W moje ciało jakby wbiło się tysiąc ostrzy, tym razem płonęły żywym ogniem. Pod wodą robiło się coraz ciemniej. Jednak jezioro nie było chyba takie głębokie. Słyszałam stłumiony krzyk. Czy ktoś wykrzyczał moje imię? A może to tylko moja wyobraźnia...?
<Ivan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz