- No tak...
- Słuchaj, nie widziałeś gdzieś Amber?
- Nie. Może spytaj Beatrice?
- Ok, dzięki.
Już miałam się odwrócić i iść, gdy usłyszałam odgłos, jakby coś spadło. Z wielkiego wzgórza,wraz ze śniegiem spadały kamienie. Rozdziawiłam pysk i poprułam gdzieś w bok. Chwila, moment! Felix?! Wszystko zrobiło się białe. Nie było nikogo.
- Tylko nie to... - wyszeptałam sama do siebie.
Usłyszałam czyjeś wołanie, było coraz głośniejsze:
- Aria... Aria! - po chwili rozpoznałam głos, należał do Amber. Uff.
- Amber?
- Hej! Co tu robisz?
- Eee... mieszkam.
- Tak, wiem. Miałam na myśli... miejsce, w którym stoisz.
Spojrzałam na moje kopyta. Wyglądały dość dziwnie. Stałam na niespotykanym kształcie... podłoża.
- Ja... chyba kogoś przygniotłam! - zaczęłam kopać. - O rany... To.... to koń!
- Pomóżmy mu!
- Nie, zaczekaj. Oczywiście nie chcę ci rozkazywać, ale to jest Alma! Szpieg z wrogiego nam stada! Byłam tam... podałam jej fałszywe informacje.
- Dobra. Zostawmy ją tutaj i poszukajmy reszty.
- Jasne.
***
Szłyśmy przez dłuższy czas nic nie mówiąc. Spotkałyśmy Avi oraz Nutę. Cieszyłam się, że nawiązuje kontakty z innymi końmi. Nie powiem; podobało mi się życie podróżniczki, ale ja jak przez dłuższy czas z nikim nie porozmawiam robię się smutna i łatwiej się irytuję.Amber poinformowana o intruzie, zadanie wykonane. Mogłam kontynuować spacer. Chciałam się udać nad Rzekę Brzasku.
Lód pokrywał ją prawie w całości. Unosiła mgła, było widać zachód słońca, a na niebie nie było żadnej chmury. Panował wspaniały, magiczny klimat. Można powiedzieć, że mój klimat - zawsze uwielbiałam takie miejsca. Usłyszałam wycie wilka, było długie i niezwykle piękne, tak intrygującego odgłosu nie słyszałam nigdy w życiu.
Tej wspaniałej aurze wtórował mocny, zimowy zapach.
Mogłabym tak siedzieć godzinami.
Otaczały mnie tysiące myśli, głównie dotyczące przemijania. Jeszcze całkiem niedawno żyłam sobie beztrosko, nie wiedząc, że gdzieś teraz trwa walka o przetrwanie. Wilki gonią sarny, zające uciekają przed orłami. Tak naprawdę, życie mnie jeszcze niczego nie nauczyło; nie przeżyłam ani strasznej katastrofy, ani nikogo nie straciłam. Chociaż nie. Nie mam rodziny, ani siostry, ani rodziców. Właściwie nic o nich nie wiem. Całkiem możliwe, że nie żyją... A może powinnam zacząć ich szukać?
Wstałam. Zaczęło się ściemniać. Powinnam już wrócić od reszty stada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz