Po jakimś czasie decyduję się na przyspieszenie do galopu. Ruszam w stronę Zimowych Grani. Nareszcie coś zgodnego z obecną porą roku. Kiedy jestem na miejscu, zatrzymuję się i wzdycham. Jest chłodno i biało. Niestety, moje umaszczenie sprawia, że na zimowych tle wyróżniam się.
- Beatrice? - słyszę głos. Wdzrygam się na dźwięk swojego pełnego imienia. Odwracam się w stronę, z której dobiegał dźwięk. Za mną stał czarny ogier, którego chyba niedawno poznałam.
- Kim pan jest? - pytam.
- Chyba możemy być na "ty". - stwierdza. - Żaden pan. Crazy Dream.
Crazy Dream... Wychodzi na to, że pewnie jest szalony. Chyba nie nazywałby się tak, gdyby był oazą spokoju. Może to w sumie dobrze, że poznam kogoś, kto taki jest? Od stania w miejscu jest jeszcze bardziej zimno.
Chwila. Ja nie jestem towarzyska.
- A więc Crazy Dream'ie, jaką pełnisz rolę w Stadzie Spokojnego Nieba? - To pytanie samo wyleciało mi z pyska.
- Wojownik. - odpowiada.
- A ja jestem klaczą Beta. - Staram się, by nie zabrzmieć jak ktoś, kto się wywyższa.
Crazy Dream?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz