Razem z Nutą pobiegliśmy szybkim galopem, ba co ja gadam cwałem.
Ustalona trasa biegła do końca polany. Aktualnie prowadziłem, nie powiem
lekko zmęczony już byłem, na ostatnich metrach wyprzedziła mnie Nuta,
która dumnie stanęła na mecie.
- Gratuluję - powiedziałem.
- Dzięki - zaśmiała się - co teraz robimy?
- Nie wiem, możemy się udać na przykład do mnie - zaproponowałem.
- A ja wolę do mnie - zaśmiała się.
- Niech będzie - odparłem i ruszyłem za klaczą.
Kłusowaliśmy w stronę mieszkania Nuty.
Nuta? co dalej? wena [*]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz