Galopowałem sobie spokojnie przez las, w okół świeciło słońce, wszystko
wracało do życia po zimie. Za dawnych czasów kiedy byłem w hodowli ponoć
byłem jednym z najlepszych, ale i tak co mi z tego jeśli inni mnie nie
lubili. Nie chciałem żyć czempionatami, hodowlą czy zawodami w
ujeżdżaniu. Raz dałem na siebie wsiąść, nie więcej. Munsztuk, ciasno
zapięty popręg to nie dla mnie. Ja chcę być wolny, korzystać z życia!
Kiedy tak sobie galopowałem chyba przekroczyłem tereny jakiegoś stada,
ponieważ można było zauważyć ślady kopyt, gdzieniegdzie wyskubaną trawę.
Zwolniłem do kłusa. Wiatr rozwiewał mi grzywę, a promienie słońca
grzały grzbiet. Parsknąłem z radości i pokłusowałem dalej. Zwolniłem
kiedy zobaczyłem klacz sabino.
- Cześć - przywitałem się - Wiesz może gdzie znajdę Alfę stada?
- Właśnie z nią rozmawiasz- uśmiechnęła się nieśmiało.
- Oj to przepraszam - spuściłem wzrok.
- Nie ma problemu - odparła - Więc co cię do mnie sprowadza?
- Szukam stada - uśmiechnąłem się.
- Ok, nie widzę przeciwwskazań abyś dołączył - odwzajemniła gest.
- Dziękuję - podziękowałem.
- Wiesz ja muszę iść, w tamtą stronę jest łąka o tej godzinie jest tam
sporo koni, idź tam i ktoś na pewno cię oprowadzi - rzekła cicho
wskazując mi odpowiednią stronę po czym pogalopowała w swoją stronę.
Według wskazówek klaczy udałem się na łąkę. Podszedłem do klaczy zimnokrwistej.
- Cześć - uśmiechnąłem się.
- Witaj - odparła chłodno wracając do skubania trawy.
- Jestem Prince - przedstawiłem się.
- Shire - ucięła - sorry nie mam czasu - powiedziała odchodząc w inną stronę.
No trudno będą inni, ruszyłem w stronę jakiegoś ogiera.
- Cześć - przywitał się - nowy?
- Tak, Prince jestem - uśmiechnąłem się.
- Oprowadzić cię, może inaczej pomóc ? - spytał - Dream jestem.
Dream?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz