niedziela, 22 marca 2015

Od Melodii

Deniver odszedł z niewiadomych powodów, a ja? Cóż no nic samotna jestem. Zresztą jest okey przecież jestem do tego przyzwyczajona. Nasze stado nie jest zbyt wielkie, ale raczej lepiej mieć jest jakiegoś przyjaciela niż ciągle włóczyć się samemu jak jakiś dziwak. Żwawym kłusem pobiegłam w stronę polanki na której zwykle można spotkać wiele koni. No cóż osób tu dziś niewiele i dobrze. Podeszłam do klaczy która pasła się sama, mam nadzieję, że nie jest jakaś bardzo nieśmiała.
- Cześć, Melodia jestem - przywitałam się.
- Nuta - powiedziała i spojrzała na mnie.
Stanęłam obok klaczy i zaczęłam skubać trawę tak jak ona. Trochę ze sobą pogadałyśmy jest spoko, niestety wymsknęło mi się kilka wrednych odzywek.
- Idę nad wodospad idziesz ze mną? - spytała.
- Eee.. ok - przytaknęłam i poszłam razem z klaczą nad wodospad.
Był już wieczór, zachodziło słońce. Położyłam się na piasku kawałek od wody i spojrzałam na zachodzące słońce. Nuta skończyła pić i podeszła do mnie.
- Co tak leżysz? - spytała patrząc na mnie. Faktycznie wyglądałam dość śmiesznie bo leżałam na grzbiecie i miałam dziwnie skręcony łeb.
- Tak jakoś - zaśmiałam się.
Nuta?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz