sobota, 31 stycznia 2015

Powrót

Oświadczam że blog rusza znowu jestem już w domu i mogę znowu pisać i wstawiać.
Bardzo przepraszam za to opóźnienie i przerwę. Mam jednak nadzieję że znowu będzie nam tutaj miło i dobrze. Informuję też że prosimy o nie hejtowanie na blogu.

Amber Alfa
kleo13

Od Amber CD Winner

Kiedy Winner zaczął z nim walczyć wiedziałam że to koniec. Walczyli długo idąc łeb w łeb. W końcu jednak Winner mój wspaniały obrońca uderzył Nexe'iego tak mocno że ten upadł i przez dłuższą chwilę nie oddychał. Odeszliśmy kawałek dalej.
- Dzięki za ratunek! Jesteś wspaniały- wykrzyknęłam.
- Nie ma za co - odparł.
- Może jednak nie będziemy się dłużej bawić?
- Jestem za. Ałć!
Ogier zachwiał się i oparł o wierzbę, która była ślicznie przyprószona śniegiem.
- No tak opatrzę twoje rany.
Zabrałam się do roboty. Po chwili stał już bez podpory. Spojrzeliśmy na leżącego konia.
Słońce już prawie zaszło. Zaczęły padać zimne i lepkie płatki śniegu. Lekki wiatr wiał nam w grzywy.
- Co z nim?- spytał Win.
- Opatrzę go i zostawimy go tutaj.
- Po tym co Ci zrobił? - zdziwiony wyszeptał.
- Tak, moja mama by tak postąpiła. Zawsze uczyła że leczyć powinno się nawet wrogów.
-  Ok jak chcesz.
Zaczęłam robotę. Nexe leżał nieprzytomny. Poprosiłam towarzysza by mi pomógł.

Winner? Wielkie sorry za to opóźnienie. Mam nadzieję ze odpiszesz.

niedziela, 25 stycznia 2015

Od Avi C.D. Ivana

-Bardzo oryginalne marzenie-powiedziałam wpatrując się w słońce Mimo to, ze piekły mnie oczy. -Możemy kiedyś poszukać informacji o tym stadzie razem, jak będziesz chciał.-uśmiechnęłam się.
-Jasne -odparł.-Co dwie głowy, to nie jedna.
Słońce już prawie całkiem schowało się za horyzontem. Oparłam głowę na "ramieniu" Ivana. Na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy.
-Spójrz tam-wskazał głową jedną z konstelacji. Niebo przybrało fioletowo niebieskią barwę.-To Wielki Wóz.
Rzeczywiście sześć czy siedem gwiazd układało się w taki też kształt.
-Jak będziemy mieli szczęście, zobaczymy też Mały Wóz-dodał.
-Na gwiazdach też się znasz?-spytałam śmiejąc się.
-Tylko troszeczkę- uśmiechnął się. Może nie chciał się chwalić. Po chwili udało nam się dostrzec i Mały Wóz, i parę innych konstelacji. Jedna, która najbardziej mi się spodobała, miała kształt łabędzia.
Robiło się coraz ciemniej. Wolałabym jeszcze trochę posiedzieć, ale oczy same mi się zamykały. ..
-Odprowadzisz mnie?-spytałam. Ogier pokiwał głową. Po chwili byliśmy przed moją jaskinią.
-Widzimy się jutro?
-Dobra- uśmiechnął się-Dobranoc-powiedział.
-Dobranoc i do jutra -odparłam i przytuliłam go na porzegnanie...
(Ivan?)

sobota, 17 stycznia 2015

Nieobocność

Ja też informuję że mnie, kleo13 i Juniko nie będzie do odwołania.
Prawdo podobnie będziemy po feriach. Przepraszam za utrudnienia.

piątek, 16 stycznia 2015

czwartek, 15 stycznia 2015

Od Ivana C.D. Awarness

  Zastanowiłem się przez moment. Tak naprawdę nigdy nie miałem jakichś wielkich marzeń. Zawsze żyłem teraźniejszością, nie robiłem sobie nadziei na niewiadomo jakie rzeczy, które sprawią, że moje życie zmieni się w bajkę. Miałem po prostu jedno, jakże oryginalne pragnienie - być szczęśliwym.
  - Właściwie... to nie mam wielu marzeń. - przyznałem. - Chcę żyć pełnią życia. Może ewentualnie poznać historię tego stada, wiem, że istniało wcześniej, a ja jestem potomkiem pierwszych przywódców.

Avi? Prawda, że powalająca długość?

wtorek, 13 stycznia 2015

Od Felix'a

Ciemna noc, jedynie słaby blask księżyca ledwo oświetlał ścieżkę, która wyznaczała granicę stada. Stałem oparty o drzewo i wdychałem zimne, styczniowe powietrze. Wiatr lekko powiewał, a z wierzchu zamarznięty śnieg, kruszył się pod kopytami. Czarny, punkt w oddali, zbliżał się do mnie, cicho, ale pewnie.
Wilk, choć mniejszy ode mnie, to zapewne nie słabszy.
- O, widzę, że się urządziłeś - Zaśmiał się cicho.
Po dłuższej chwili Basior widząc, że nic nie odpowiadam, odparł:
- Masz coś dla Nas?
- Nie. - Odrzekłem oschle.
Odszedł. Ciche szuranie łap, słychać było jeszcze przez chwilę, a potem ucichło. Odwróciłem się, przede mną stał ogier, a mianowicie Ivan, mam tylko nadzieję, że nie słuchał rozmowy.
- Kto to był? I co tutaj robisz?
- Stary znajomy, a co do drugiego pytania, to jesteś Gammą, więc chyba powinieneś wiedzieć, że jestem Strażnikiem. - Odpowiedziałem.

< Ivan? >

Od Dreama C.D. Shire

Usadowiłem się obok klaczy po czym zacząłem mówić.
- Jestem Dream, mam 3 lata. Lubię przygody i dobrze orientuje się w terenie,moja przeszłość była trudna, ponieważ moje stado mnie nie chciało, a rodzice ze względu na nich zachowywało się tak jakbym nie był ich synem. Nie wytrzymałem i uciekłem, wędrowałem rok - oznajmiłem.
- No nie ciekawie...
- A jak inaczej. Chociaż gdyby nie podróż nie było by mnie tutaj, a przynajmniej nie byłbym taki jak teraz jestem - odparłem - "Niczego nie żałuj, życie toczy się dalej" to moje motto - powiedziałem.
- Całkiem mądre i pasuje do ciebie.
- Czy ty mi coś sugerujesz?! - uśmiechnąłem się łobuzersko.
Shire?^^

Od Melodii C.D. Denivera

Skakaliśmy oboje po głazach. Był to wyścig,że trzeba było przejść na drugą stronę w jak najszybszym czasie nie spadając z głazów.
- Mam nadzieje, że tego nikt nie obserwuje - zaśmiałam się.
- Wiesz tak się składa, że ja też - odparł chwiejnie przeskakując na następny kamień.
Szybko przeskoczyłam dalej wyprzedzając ogiera i tym sposobem byłam na miejscu pierwsza. Uśmiechnęłam się triumfalnie patrząc jak Deni skacze w moją stronę.
- Gratulacje - powiedział.
- Dziękuję - odparłam - Ale nie martw się teraz będzie ostatnia finałowa konkurencja, a mianowicie zwinność.
- Jak masz zamiar to rozegrać - zdziwił się.
- Więc w środku lasu jest miejsce, w którym po ostatnim huraganie poprzewracało drzewa. Naszym zadaniem jest dobiec do mety skacząc przez przeszkody - oznajmiłam.
- Dobrze, a zatem prowadź - powiedział.
Ruszyłam spokojnym galopem w stronę wyznaczonego miejsca. Po drodze był swego rodzaju stary, spróchniały, drewniany mostek. Szłam pierwsza. Zwolniłam i ruszyłam spokojnie mostem. Nagle straciłam grunt pod nogami. Poczułam tylko jak spadam.
Deni? Boże jakie sceny :3

niedziela, 11 stycznia 2015

Od Shire CD Dreama

- A wiesz jaki to kierunek?
Zapytałam
- Już zapomniałem. Mało tędy chodzę
Powiedział
- Czemu?
Od wzruszył ramionami i biegliśmy dalej
- Opowiesz mi coś o sobie?
Zapytałam
- A co chcesz wiedzieć?
- No nie wiem. Po prostu opowiedz o sobie
Powiedziałam i stanęłam, po czym usiadłam

<Dream? Brak weny>

Od Dreama C.D. Shire

Shire zaczęła gdzieś biec więc ruszyłem za nią. Dotrzymywałem klaczy kroku. W okół było biało i spadł śnieg. Biały puch padał z nieba bardzo gęsto, śniegu było coraz więcej.
- Aż trudno pomyśleć, że jeszcze niedawno nie było tyle tego śniegu - powiedziałem.
- No ale to chyba normalne, że spada śnieg - odparła.
- Tak, ale zima to ładna pora roku i jak jest taka piękna pogoda jak dzisiaj nie warto tracić czasu na głupoty - oznajmiłem.
- Nigdy nie traci się czasu na głupoty - uparła się klacz.
- Niech ci będzie - powiedziałem - Tak w ogóle to gdzie idziemy?
- Tak w sumie to nie wiem. Uznajmy, że przed siebie - uśmiechnęła się.
- Jak sobie życzysz - odwzajemniłem gest.
Shire ?

Od Deniver'a C.D. Melodii

Miałem niezły ubaw z humorków klaczy. Słodko wyglądała gdy się tak złościła. Była cała spięta, lecz po chwili wzięła głęboki oddech i rozluźniła się.
-Teraz druga konkurencja- odparła zacięcie. Wiedziałem, że nie da za wygraną, szczególnie teraz gdy przegrała.
-Chwila odpoczynku- powiedziałem podchwytliwie, chcąc zobaczyć co zrobi w tym momencie klacz.
-Nie ma mowy!- krzyknęła i dała mi kuksańca w bok- Bez odpoczynku. Zawody to zawody i koniec, kropka- odparła twardo, stając dumnie i patrząc mi prosto w oczy.
-Ej... to, że przegrałaś nie znaczy, że nie potrzebujemy obydwaj odpoczynku...
-Nie przegrałam tylko... - przerwała mi, lecz potem sama się zacięła- Druga konkurencja, księciuniu. Ciekawe czy teraz dasz sobie radę- spojrzała wyzywająco.
-Jeśli chcesz po raz kolejny przegrać- dogryzałem jej, uśmiechając się przy tym łobuzersko.
-Cicho!- krzyknęła zdenerwowana.
-Oj nie bądź taka nadęta słońce- zaśmiałem się i po raz kolejny ją przytuliłem, mówiąc: Na pewno wygrasz.
-Ja bardzo dobrze o tym wiem. I nie naśmiewaj się ze mnie- warknęła, udając rozłoszczoną, lecz po chwili zaczęła się cicho śmiać- A więc teraz utrzymanie równowagi- odparła poważnie.
-Damy mają pierwszeństwo- powiedziałem szarmancko.
-Nie... starsi także, a z tego co wiem to jesteś ode mnie o rok starszy- uśmiechnęła się triumfalnie.
Zrobiłem kwaśną miną, pokazując jej język. Odwzajemniła się i uśmiechnęła się złośliwie. Wskoczyłem na pierwszy kamień, zaraz potem Melodia.
-Musi to bardzo śmiesznie wyglądać z boku. Ciekawe co by powiedział któryś z koni, widząc druga osobę chwiejącą się na głazach wśród mgły- zacząłem się zastanawiać.
-Szczerze mówiąc to rzeczywiście musi wyglądać komicznie- roześmialiśmy się oboje.

Malodia? Może być opowiadanko? :3

czwartek, 8 stycznia 2015

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Od Shire Cd Dream

- A czemu?
Zapytałam ciekawsko z chytrym uśmieszkiem
- Bo po co?
- A może ja cię chce mieć?
- Serio?
Zdziwił się
- Nie, żartuje
Powiedziałam
- To się nabrałem
- Ale nic nigdy nie wiadomo
Zaśmiałam się i pognałam w stronę polany, a Dream za mną

<Dream?>

Od Winnera Cd Amber

Liczyłem powoli z zamkniętymi oczami, nigdzie mi się nie spieszyło. Gdy doliczyłem już do 56, usłyszałem krzyk, to był krzyk Amber. Nie wiedziałem dokładnie gdzie ona jest, ale kierowałem się miejscem skąd wydaje mi się, że wydobył się dźwięk. Zatrzymałem się, sam już nie wiedziałem w którą teraz stronę. Złapałem głęboki oddech i powoli wypuściłem powietrze. Zacząłem węszyć, od dawna nie używałem węchu do celu innego niż szukanie jedzenia, co też mi nie zawsze wychodziło. Tym razem nie zawiodłem się, i już po kilku sekundach widziałem Amber obok jakiegoś konia. Czułem, że nie powinienem tak nadwyrężać mięśni a zwłaszcza ścięgien, ale gdy zauważyłem, że nieznajomy jest ogierem i właśnie staje dęba ruszyłem cwałem. Dobiegłem w ostatniej sekundzie zatrzymałem się tak gwałtownie, że prawie usiadłem. Otrząsnąłem się i stanąłem dęba tuż przed zdziwionym ogierem. Oboje stanęliśmy na ziemi, za mną stała wystraszona Amber. Nie zostało mi nic innego jak walczyć. Ogier wyglądał na starszego i bardziej doświadczonego, ale mimo to, ja zacząłem potyczkę. Widać było, że nie jest to pierwszy lepszy ogier, który wystraszy się zwykłych "pokazów" siły. Wyglądał na takiego, który walczy do końca. Co chwila wspinaliśmy się i opadaliśmy, w końcu ugryzłem go i tak się zaczęło... Gryźliśmy się, kopaliśmy... W końcu wyczerpany padłem na ziemię. Wiedziałem, że teraz ogier na pewno mnie zabije. Chciałem jeszcze raz spojrzeć na Amber, zobaczyłem jej przerażoną minę wtedy zrozumiałem, że tu nie chodziło o zwykłą walkę między ogierami, ale o nią! Podniosłem się, co go zdziwiło. Tym razem to ja zadawałem większość kopniaków, w końcu ogier padł z wycieczenia na ziemię, widać było, że już nie wstanie...

Amber?

Od Deniver'a cd Melodii

Od Deniver`a CD. Melodii

Podniosłem natychmiastowo głowę, gdy tylko usłyszałem krzyk Melody. Odwróciłem się, patrząc jak daleko są od nas wilki, tymczasem klacz zaczęła się powoli wycofywać. Rzeczywiście, grupa wilków(szczęście, że nie wataha) zbliżała się z wyszczerzonymi kłami w naszym kierunku. Jak widać były bardzo głodne, pomimo tego, że głód im nie doskwierał.
-Chyba masz racje- odparłem, cofając się o kilka kroków- Biegnijmy- poleciłem i ruszyłem galopem, a Melodia tuż za mną.
-Wiesz może, gdzie tu najbliżej jest najwyższy zbiornik wodny, najlepiej jezioro czy coś podobnego?- zapytałem, omijając zręcznie drzewa.
-Chyba nie daleko jest Wyspa Snu, wokoło niej jest woda, a czemu pytasz?- stanęła na chwilę.
Zaryłem kopytami w ziemi, aby zatrzymać się obok niej.
-Myślę, że wilki nie wejdą do lodowatej wody. Przynajmniej tak mnie uczono- spojrzałem w kierunku dochodzącego wycia.
-Obyś się nie mylił, jeśli tak to po nas- odpowiedziała i znów zaczęła galopować.
Zaraz potem pobiegłem za nią, nadal myśląc czy wejście do zimnego jeziora lub morza- jakiegokolwiek zbiornika wodnego- było dobrym pomysłem. Oby moja intuicja i lata nauk nie zawiodły. Po pewnym czasie uciekania przed wilkami, ujrzeliśmy wyspę, jakby płynącą po wodzie.
-To jak? Do wody?- uśmiechnąłem się szeroko jak nastolatek i wskoczyłem pierwszy, ochlapując przy tym nieco klacz.
-A mam inny wybór...?- westchnęła i podążyła moimi śladami.
Zatrzymałem się dopiero wtedy, kiedy moje nogi były całkowicie zanurzone w wodzie. Obok mnie stanęła Melodia, której woda sięgała nieco powyżej stawu barkowego. Teraz tylko modliłem się aby wilki nie weszły za nami. Czułem niepokój, który nasilał się z każdą chwilą kiedy grupka była coraz bliżej. Na szczęście zatrzymały się tuż przed zmąconą jeszcze przez nas wodą.
-Udało się- ucieszyłem się na widok wyjących wilków, które najwidoczniej miały nadzieje nas zdobyć.
-Na szczęście- rzekła z ulgą klacz, gdy tylko wilki rozbiegły się i zniknęły nam z oczu- Powiedz mi... to był plan czy zdałeś się na szczęście, wbiegając do tego lodowatego morza?- spojrzała na mnie podchwytliwie Melody.
-Eeeem...- zaśmiałem się cicho, myśląc nad odpowiedzią- Powinnaś wiedzieć, że jestem specem od ,,genialnych" pomysłów. Deni (nie) wiedział co robi- zaśmiałem się, dostając kuksańca od klaczy w bok- A jeśli już jesteśmy do połowy zmoczeni to nie wypada w połowie suchym wychodzić na brzeg- odparłem.
-Co masz przez to na...- nie dokończyła, bo została ochlapana przez moja osobę- Ej!- krzyknęła, gdy ja odbiegłem kawałek od niej, aby mi nie mogła oddać tym samym.
-No co? Jak już mówiłem nie warto wychodzić suchym na ląd- zaśmiałem się.
-Zobaczymy kto tu nie wyjdzie suchym na brzeg- uśmiechnęła się tajemniczo i pognała w moim kierunku.
Momentalnie się zanurzyłem i po chwili, tak samo szybko wynurzyłem, tak, że moja grzywka opadała z lekka na oczy. Poczułem chłód, który przeszywał moja skórę.
-I tak nie unikniesz kary- odpowiedziała i pochlapała mnie ze śmiechem.
Lekko odwróciłem głowę, by ustrzec się od lecących kropelek wody na mnie.
-I tak byłem już mokry, więc się nie liczy- uśmiechnąłem się teatralnie złośliwie.
-Akurat... chciałbyś. Liczy się, liczy- odparła, wytykając mi język.
Pokiwałem sarkastycznie głową z łobuzerskim uśmieszkiem, odwzajemniając jej tym samym.

Melodia? A mi się trochę rozpisało

Shire Cd Dream

- Shire
Powiedziałam krótko. Jaki opiekuńczy ogier... Masakra
- Od kiedy tu jesteś?
Zapytał
- Wczoraj wieczorem dołączyłam
Powiedziałam i zaczęłam się rozglądać. Wszędzie pełno śniegu. A tam była kłoda... leżała... kłoda! Uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę kłody
- Gdzie idziesz?
Zapytał zdziwiony ogier
- Jeździłeś kiedyś na kłodzie?
Zapytałam
- Nie
Zaczęłam szukać drugiej kłody. Nie będzie mnie dotykał i był by za blisko mnie. Kopnęłam kłodę i drewno wylądowało na górce
- Jedziesz? Ale ostrzegam, jeśli masz słabe nerwy i nie masz równowagi, nawet się nie pakuj w to
Powiedziałam i skoczyłam na czterech kopytach na kłodę i zaczęłam zjeżdżać z górki, omijając wszystkie przeszkody

<Dream?>

niedziela, 4 stycznia 2015

Od Melodii C.D. Deniver'a

- 3, 2, 1, START! - krzyknęłam i ruszyłam dzikim cwałem.
Na razie nasze tępo było równe. Postanowiłam wykorzystać niezawodną taktykę. Niech on biegnie szybciej to się zmęczy i to ja wygram. Biegłam już nieco spokojniej i widziałam jak Deni uśmiecha się i przyśpiesza. Po chwili on zaczął zwalniać więc wykorzystałam nagromadzoną energię i wystrzeliłam nie mal z prędkością światła. ogier został w tyle po chwili kiedy byłam blisko wyprzedził mnie i wygrał.
- Co i wygrałem - uśmiechnął się triumfalnie.
- Widzę ślepa nie jestem - powiedziałam z ironią.
- Oj ktoś tu się obraził - odparł i podszedł do mnie.
- Wcale, że nie - odpowiedziałam twardo.
- Wcale tak - powiedział i mnie przytulił.
Deniver? ^^ Co dalej?

Od Awarness C.D. Ivana

Westchnęłam.
-To może jak już tu jesteśmy, skorzystamy z okazji i obejrzymy siobie zachód słońca?-zaproponował Ivan.
-Dobra -uśmiechnęłam się-Ale potem odprowadzisz mnie do domu.
Ogier tylko pokiwał głową jakby mówił 'Jeszcze się zastanowie'.
Przeszliśmy kawałek wzdłóż brzegu. Piasek był coraz zimniejszy. Dziwne, że na tą plażę zawsze świeci słońce. Może z tąd ta nazwa?
Stanęliśmy w -jak nam się wydawało-najodpowiedniejszym miejscu.
Oczy same mi się zamykały... Wbrew pozorom to był bardzo ciężki dzień. Mimo to nie miałam zamiaru zasnąć na plaży. Nie teraz. Przecież mamy obejrzeć zachodzą.
-Masz jakieś marzenie? -spytałam po chwili, gdy wpatrywaliśmy się w czerwone niebo. Może spokojnie falowało i wydawało się zwalniać, jakby na noc miało się zatrzymać- zasnąć.
Ogier zastanawiał się przez chwilę, a potem odpowiedział:
-...

Ivan? Wybacz długość, ale więcej nie wymyślę :/

Od Altarii

Śnieg mienił się niczym perły w promieniach słońca, w powietrzu dawało się ujrzeć mikroskopijne cząsteczki kurzu.
Zielona aleja nie była zielona, lecz biała. Mijałam drzewa, myśląc o mojej rodzinie. Z jednej strony bardzo chciałam ich odnaleźć, natomiast z drugiej nawet nie wiedziałam czy żyją, a jeśli tak, to gdzie mieszkają. Czy w ogóle są razem i się nie rozdzielili. Trudno było mi zebrać to wszystko w całość, tak, żeby miało ręce i nogi.
Poczułam przeszywający ból. Osunęłam się na ziemię, jak postrzelona przez ludzki pistolet.
***
Powoli otworzyłam oczy. Znajdowałam się w białym, małym pomieszczeniu. Wypełniał je okropny zapach, coś przeraźliwie cuchnęło. Podłoże wyłożone było suchą trawą. Nie było tam nieba, ani roślin. Przeraziłam się. Ale zaraz? Gdzie jest stado? Jeśli coś im się stało?
Było mi niedobrze, myślałam, że zaraz zwymiotuję. Rozglądając się, kątem oka zauważyłam, że w mój zad wbita jest strzała, na której czubku były umieszczone czerwone pióra. 'Ludzie.' - przeszło mi przez myśl.
Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego ja właściwie, nie mam na świecie nikogo? Rodzinę 'straciłam', ale przyjaciele? Axel, mój były partner. Było nam tak cudownie, rozmawialiśmy, mieliśmy wspólne przygody. Całe noce śmialiśmy się, opowiadając sobie różne historie. Mięliśmy wspólne plany, chcieliśmy założyć własne stado i mieć źrebięta. Gdzie to wszystko?
Zawsze rozmowa była dla mnie ogromną przyjemnością (której ostatnio zażywałam dość rzadko), a teraz.... Doszło do mnie jak bardzo kogoś potrzebowałam. Kogoś, na kim mogłabym się oprzeć, być z nim na zawsze. Chciałabym mieć przyjaciół.
Nagle jakiś mężczyzna otworzył drzwi. Był niechudy i miał na sobie niebiesko - czerwoną koszulę w kratę, czarne, szerokie spodnie oraz granatowy bezrękawnik. Podszedł do mnie, a ja przycisnęłam się do szorstkiej ściany.
- Spokojnie malutka... - szepnął, wyciągając dłoń. - Nie oddam cię temu szaleńcowi... - dotknął moich chrapów i zaczął gładzić sierść. Było to bardzo przyjemne.
Usłyszałam pukanie.
- Otwieraj, Dawson! - krzyczał jakiś mężczyzna.
Facet w bezrękawniku wybiegł z pomieszczenia i nagle... jakby ruszyliśmy. Skojarzyłam, że mogę być w furgonetce do przewozu koni, o której opowiadała mi babcia.
Jechał z zawrotną prędkością, chyba przed kimś uciekał. Wydał z siebie dziwny dźwięk i...
***
Po raz kolejny się obudziłam, tym razem nic nie pamiętając. Bardzo bolała mnie szyja. Zdziwiło mnie to, że byłam już w samochodzie, ale obok niego. Zauważyłam krew. Była wszędzie.
Zbocze było wielkie, spoczywały na nim wielkie głazy oraz małe, ostre kamienie. Ruszyłam resztkami sił w stronę kabiny kierowcy. Człowiek miał zmasakrowaną twarz i głowę. Instynkt podpowiadał mi, żebym uciekła. Tak też zrobiłam.
Biegłam wycieńczona przed siebie, czułam jak po pysku spływają mi gorące łzy. Tak załamana byłam tylko raz w życia, gdy musiałam uciec, a moja rodzina...
- Tu jesteś! - zza zakrętu wybiegł mężczyzna.
Byłam jak sparaliżowana. I chciałam taka być. Miałam gdzieś, co się ze mną stanie. 'Moje życie jest do czterech liter. Nie ma sensu o nie walczyć' - myślałam.
Zarzucili na mnie siatkę. Poddałam się, tak po prostu.
***
Byłam w klatce, obok innych zwierząt. Wstrzykiwali nam różne preparaty, byliśmy królikami doświadczalnymi.
- Aria, jak ucho? - zapytała biała mysz, Bianka.
- Nadal na nie słyszę, po ostatnim proszku.
- Roger już w ogóle nie kontaktuje. - Powiedziała swoim piskliwym głosem. - Ile masz lat? - zwróciła się do owego szczura.
- Dwudziestomilionowy jestem! - odpowiedział radośnie.
- Widzisz...?
Nic nie powiedziałam. Zaraz przyjdzie profesorek z białą czuprynką i znowu nam coś będzie wstrzykiwał. Nie było sensu. Nagle do laboratorium weszła kobieta o zielonych oczach. Otworzyła nasze klatki.
- Jesteście wolni!
Wybiegłam oszołomiona. Od kilku miesięcy mogłam po raz pierwszy wziąć oddech świeżym powietrzem.
Ożyłam no nowo. Zyskałam chęć do życia, nową szansę. Musiałam...
***
- Altaria, wstawaj! - wrzeszczała Melodia.
- Nie. Widziałam myszy wielkości psów, psy wielkości koni, to nie mów, że nie dam rady uciec!
- Aria, to był tylko sen. - Zaśmiała się klacz.
- Muszę zgasić!
- Ale co musisz zgasić?
- Pożar!
Obudziłam się. Zobaczyłam zrywającą boki ze śmiechu Tris i Shire.
- Melodia mówiła, że bredziła przez sen.
Super. Wieść o moich snach rozniesie się po całym stadzie.

czwartek, 1 stycznia 2015

Od Deniver'a

Zielona Aleja wyglądała o tej porze roku naprawdę ładnie. Pewnie wiosną jest tu jeszcze piękniej. W ramach rozrywki i poszukiwania jedzenia postanowiłem tu przyjść. Słyszałem, że pomimo iż tu jest droga, rośnie tu dosyć dobra trawa. Co prawda zimą rzadko znaleźć coś dobrego do jedzenia, ale prawdę mówiąc to tegoroczna zima jakoś nie zaskoczyła. Dzisiaj pierwszy dzień nowego roku. Wiedziałem, że dzisiaj wyjątkowy dzień, lecz jakoś tego nie czułem. Może dlatego, że byłem sam? A może jednak dlatego, że pogoda była taka sobie? Gdy tak szedłem nawet nie zauważyłem gdy opuściłem aleję i znalazłem się na łące. Gdzieś niedaleko musi być Rudy Las i Drzewo Marzeń. Puściłem się galopem w jego stronę. Szczerze mówiąc nie wiedziałem dokładnie gdzie to jest, ale nie przeszkadzało mi to ani trochę. Odpowiadał mi galop w nieznaną mi stronę. Uradowałem się gdy tylko zobaczyłem znajome mi wzgórze, a na nim wysokie drzewo. Stanąłem obok niego i spojrzałem na ledwie co pokryte śniegiem czubki drzew w Rudym Lesie. Powiał delikatny wiatr, plątając mi przy tym grzywę. Zrobiło się trochę zimno, poczułem chłód, który przeszywa mi skórę. Poczułem zapach innego, drugiego konia. Odwróciłem się, rozglądając uważnie.
-Kto to?- spytałem z niemałym zaciekawieniem, lecz nikt mi nie odpowiedział. Oddaliłem się od drzewa. Pierwsze co to pomyślałem, że to któryś z koni z wrogiego stada, lecz sam wiedziałem, że nie mogę tak twierdzić dopóki nie sprawdzę na pewno.
Ciekawość wręcz zżerała mnie od środka, a w głowie mi mówiło: ,,Idź i sprawdź kto to!". Byłem pewny, że ktoś tu jest, lecz nadal nikogo nie widziałem.

Ktoś dokończy? :3
Pierwsze opowiadanie w roku 2015 na SSN!