- Jeśli cię nie znają i nie chcą poznać to wymyślają takie rzeczy. poza
tym jeśli się cie pozna jesteś świetna i masz wspaniałą osobowość, jak
cie nie lubią to ich strata - przytuliłem ją.
- Dzięki - powiedziała nieco nieśmiało.
Powoli przestawało padać i zaczynało wychodzić słońce. Amber spojrzała na mnie później na pogodę i znów na mnie.
- Hmm??
- Idziemy? - spytała z uśmiechem.
- Jak sobie życzysz - odparłem i wyszedłem za klaczą.
***
Przedostaliśmy się na druga stronę wody. Stanąłem i patrzyłem na klacz.
- Amber? - spytałem.
- Tak? - stanęła na przeciwko mnie i popatrzyła na mnie.
- Wiesz... no tam za tobą są wilki! - zawołałem.
- Co?! Gdzie?! - wrzasnęła i odskoczyła w moją stronę.
- Tam - wskazałem wzrokiem w czającego się w krzakach wilka, który wyskoczył prosto na Amber.
Dałem mu kopniaka takiego, że ledwo się podniósł, po czym znów oberwał. Uciekł do lasu. Podszedłem do leżącej na ziemi Amber.
- Wszystko ok? - spytałem przejęty.
- Noga mnie boli - odparła cicho.
- No nie dziwię się jak jest poraniona - stwierdziłem i pomogłem klaczy wstać.
- Możesz chodzić? - spytałem.
- Ta... to znaczy nie - zachwiała się.
- Dobra zrobimy tak najpierw spróbujemy żebyś szła i się o mnie
podpierała, a jeśli nie wypali wezmę cię na grzbiet - oznajmiłem i
powoli ruszyliśmy.
Szliśmy tak z pięć minut, widać, że Amber się męczy.
- Dobra to nie ma sensu wezmę cię na grzbiet, za bardzo się męczysz - powiedziałem.
- Nie... - zachwiała się.
- Oj nie gadaj tylko wskakuj - odparłem i pomogłem klaczy wejść na mój grzbiet.
Udaliśmy się prosto do Bell Aishy, tutejszego medyka.
- Co się stało - spytała.
- Eee.... wilki nas zaatakowały - powiedziałem i pomogłem Amber zejść z mojego grzbietu.
- Amber połóż się - powiedziała Bell i obejrzała chorą nogę klaczy.
- Oprócz zadrapań może być złamana - odparła zmieszana.
- Co? Jak to? - zasmuciła się Amber.
- No tak to, jak się przewróciłaś to pewnie wtedy to się stało - oznajmiłem - co z tym zrobisz?
- Em.. usztywnię jej nogę tylko wezmę jakiś patyk - powiedziała i
zniknęła w głębi jej jaskini, po chwili wracając z patykiem idealnym do
nogi Amber.
Bell Aisha przywiązała mocno patyk do nogi w kilku miejscach i tym sposobem usztywniła jej nogę.
- Gotowe - oznajmiła - Możecie iść, ale jeszcze jedno Amber.
- Tak? - spytała.
- Radzę ci chodzić z kimś obok na wszelki wypadek - powiedziała - Wiesz gdybyś miała się przewrócić czy coś.
- Ok, dzięki - uśmiechnęła się lekko i poszliśmy w stronę wyjścia.
Szedłem powoli, a Amber kuśtykała obok mnie.
- Nawet uroczo wyglądasz jak tak utykasz - zaśmiałem się.
Amber? :3 wena zjechała na święta XD